O tym, jak kubeczek menstruacyjny ratuje mnie podczas okresu

Jestem jedną z tych osób, dla których okres jest totalną, comiesięczną katastrofą. Przeżywam go już od wielu lat, a wciąż, za każdym razem kiedy nadchodzi, nie mogę się z tym pogodzić. Dla mnie to kilka dni, gdy jestem wyłączona z życia. Najchętniej spędziłabym je w łóżku, pod kołdrą i cierpiała w samotności, zazdroszcząc wszystkim, dla których nie jest to żadna przeszkoda w normalnym funkcjonowaniu. Kilka miesięcy temu nieocenioną pomocą stał się dla mnie kubeczek menstruacyjny. Jeśli przeżywasz co miesiąc to samo, co ja (a jestem przekonana, że takich dziewczyn jest mnóstwo), powinnaś go wypróbować.

Kubeczek menstruacyjny – co to w ogóle jest?

Kubeczek menstruacyjny to artykuł higieniczny, który zastępuje w czasie miesiączki podpaski i tampony. Jest zrobiony z elastycznego silikonu medycznego i ma kształt małego kieliszka, rozszerzanego ku górze. Wprowadzony do pochwy, zbiera krew i, w zależności od obfitości okresu, możesz nosić go nawet do 12 godzin.

Idealny kubeczek menstruacyjny dla początkujących

Przyznam szczerze, że już wielokrotnie przymierzałam się do zakupu tego gadżetu, ale miałam jeden główny dylemat – jaki rozmiar powinien mieć mój kubeczek menstruacyjny i jaki wybrać model. Pomogła mi farmaceutka w aptece, proponując mi na początek model Intimina Lily Cup One. Jest bardzo uniwersalny i według producenta sprawdzi się doskonale jako pierwszy kubeczek, nawet dla dziewic. 

(Mój kubeczek może się wydawać nieco inny, niż oryginalny, ponieważ odcięłam jego końcówkę, taką zawleczkę, dzięki czemu jest dla mnie wygodniejszy.)

W ofercie wielu marek są dostępne różne rozmiary i pojemności, a nawet kształty, które dopasowują się do konkretnej budowy ciała. Na przykład kubeczki dla kobiet z nisko lub wysoko osadzoną szyjką macicy, takich, które nie rodziły czy rodziły naturalnie lub przez cesarskie cięcie. W zależności od tych czynników wybierzesz model idealny dla siebie.

Jeśli chodzi o mój kubeczek menstruacyjny, cena tego modelu to ok. 100 zł. Znajdziesz jednak również tańsze, wszystko zależy od firmy, ale przeważnie ceny wahają się od ok. 50 do nawet 100 zł. Zdecydowanie odradzam akcesoria z AliExpress za kilka złotych, które nie mają żadnych atestów, nie wiadomo z czego są zrobione i przede wszystkim mogą być niebezpieczne dla zdrowia.

Dużą zaletą modelu, który wybrałam, jest małe etui na kubeczek menstruacyjny, które wygląda całkiem niepozornie i jeśli ktoś nie wie, co jest w środku, to z pewnością się tego nie domyśli. Kubeczek wygodnie się składa, co sprawia, że całość jest bardzo malutka. Możesz wrzucić go do kosmetyczki, torebki, czy plecaka, a nawet do kieszeni.

Jak używać kubeczka menstruacyjnego?

Aplikacja kubeczka menstruacyjnego

Przyznam, że pierwsza aplikacja kubeczka bardzo mnie stresowała, ale przebiegła zupełnie gładko – i dosłownie i w przenośni. Okazało się to prostsze, niż myślałam. Sposoby ułożenia kubeczka do aplikacji są różne, ja znam dwa i pokazuję je na zdjęciach. Ja wybrałam od razu 1., bo wydał mi się prostszy.

Częstym problemem na początku jest to, że kubeczek menstruacyjny przecieka. W takiej sytuacji upewnij się, że nie jest umiejscowiony zbyt płytko. Warto też pamiętać, że aplikacja kubeczka różni się od aplikacji tamponu – nie powinien on być umieszczany tak głęboko. Żeby dobrze się otworzył i „zassał”, możesz delikatnie go przekręcić lub przejechać wokół jego brzegów palcem. 

Może się też okazać, że szyjka macicy jest ułożona obok i krew, zamiast trafiać do kubeczka, wycieka obok. Najlepiej wtedy zaaplikować go ponownie, sprawdzając, w którym miejscu znajduje się szyjka. Kubeczek powinien być skierowany pod kątem, bezpośrednio pod nią. Tak naprawdę na początku trzeba się po prostu przyzwyczaić, wyczuć i nauczyć go aplikować, dlatego nie warto się zniechęcać, ale próbować dalej. Najlepiej dodatkowo użyć wkładki, co zawsze daje większe poczucie komfortu w razie możliwości przeciekania.

Innym powodem, dla którego kubeczek menstruacyjny nie chce się otworzyć lub przecieka, może być po prostu źle dobrany rozmiar. Dlatego tak ważne jest to, żeby odpowiednio przemyśleć dany model przed zakupem.

Jak wyjąć kubeczek menstruacyjny?

Żeby wyjąć kubeczek menstruacyjny, wystarczy, że chwycisz delikatnie dwoma palcami jego dno, tak żeby się odessał. Później wystarczy powoli go wyciągnąć i opróżnić, wylewając zawartość do toalety. Przed kolejną aplikacją przepłucz kubeczek wodą i wytrzyj go.

Co ile wymieniać kubeczek menstruacyjny?

Wymiana kubeczka powinna być uzależniona od tego, jak obfity jest Twój okres. Znaczenie ma także rozmiar, ponieważ kubeczek możesz mieć 18 ml, a może 32 ml. Po tym, jak już mniej więcej wyczujesz, kiedy się zapełnia, możesz zmieniać go co 4-12 godzin.

Jak czyścić kubeczek menstruacyjny?

W czasie okresu i używania kubeczka wystarczy, że przed każdą kolejną aplikacją umyjesz go zwykłą wodą. Dostępne są także specjalne spraye lub inne produkty dezynfekujące, które są przeznaczone specjalnie do tego. Pomiędzy miesiączkami warto wyparzyć kubeczek we wrzątku i trzymać go w specjalnym etui lub woreczku.

Kubeczek menstruacyjny – wady i zalety

kubeczek menstruacyjny intimina

Zalety kubeczka menstruacyjnego

Jest ekologiczny. Zastąpisz nim całkowicie tampony i podpaski. Polki w ciągu roku zużywają ponad dwa miliardy podpasek, które rozkładają się kilkadziesiąt raz i uwalniają w tym czasie wszystkie toksyczne substancje, używane podczas ich produkcji.

Oszczędzasz dzięki niemu wiele pieniędzy. Kupujesz jeden kubeczek i używasz go nawet przez 10 lat. Wydajesz pieniądze raz, a nie co miesiąc, tak jak przy tamponach albo podpaskach.

Jesteś zawsze zabezpieczona. Już nigdy nie będziesz musiała wysyłać swojego chłopaka po podpaski w awaryjnej sytuacji 😉

Nieoceniona wygoda! Możesz nosić kubeczek nawet przez 12 godzin i zupełnie o nim nie myśleć. Po odpowiedniej aplikacji nie będziesz go w ogóle czuła. 

Brak ograniczeń. Z kubeczkiem możesz uprawiać wszystkie sporty, iść na basen czy tańczyć do rana na imprezie. 

Kompaktowość. Kubeczek menstruacyjny jest mały, składa się wygodnie i mieści w niewielkim etui, które wszędzie ze sobą zabierzesz.

Higiena. Dzięki temu, że kubeczek gromadzi krew, a nie ją wchłania, podczas jego używania nie doświadczysz podrażniania i wysuszania śluzówki. Unikniesz także powstawania nieprzyjemnych zapachów.

Bezpieczeństwo. Ginekolodzy potwierdzają, że z medycznego punktu widzenia nie ma powodów, aby uznawać kubeczek menstruacyjny za niebezpieczny dla zdrowia. Jest zrobiony z silikonu medycznego, nie zawiera więc lateksu ani szkodliwych substancji chemicznych i jest hipoalergiczny. Ryzyko wystąpienia tzw. zespołu TSS, czyli wstrząsu toksycznego, jest bardzo małe, tak samo zresztą jak przy używaniu tamponów.

Czy kubeczek menstruacyjny ma wady?

Szczerze mówiąc, dostrzegam tylko jedną problematyczną kwestię, dotyczącą korzystania z kubeczka menstruacyjnego. Opróżnia się go z łatwością, ale przed kolejną aplikacją trzeba go opłukać. To jest trudne, jeśli nie ma w kabinie umywalki, czyli niestety w wielu toaletach w miejscach publicznych. Można użyć do tego również wody mineralnej w małej butelce, ale wtedy trzeba nosić ją ze sobą. W awaryjnej sytuacji wystarczy też przetarcie papierem toaletowym lub chusteczką higieniczną.

Mimo wszystko nie jest to duży problem, bo ze względu na to, że nie ma konieczności zmiany kubeczka nawet przez 12 godzin, można zaplanować dzień tak, żeby nie robić tego poza domem.

Kubeczek menstruacyjny – czy warto?

Na początku przyznałam, że znoszę miesiączki niezbyt dobrze. Jak zatem pomógł mi kubeczek menstruacyjny i co jest w nim takiego wyjątkowego? Przede wszystkim dał wygodę pod tym względem, że nie muszę się martwić o to, że cokolwiek ze mnie cieknie. Wszystkie dziewczyny mnie na pewno zrozumieją, że nie jest to przyjemne uczucie, szczególnie jeśli używa się podpasek. Nie lubię za bardzo tamponów, bo czuję dziwny wstręt do tego, że pochłaniają krew, ale ona wciąż ma styczność z moim ciałem. Kubeczek jest pod tym względem idealny, bo gromadzi ją wewnątrz. 

Mogę zatem robić wszystko, co chcę i nie martwić się o swoją wygodę podczas okresu. Dzięki temu, że kubeczek można opróżniać nawet co 12 godzin, to gdyby nie ból, mogłabym całkiem zapomnieć, że go mam. Teraz to tylko jedna niedogodność i da się ją przeżyć, dla mnie problemem było zawsze to, że nie dość, że cierpię, to jeszcze muszę cały czas uważać i być w gotowości. Mając poczucie całkowitego bezpieczeństwa i komfortu oraz pewności, że nie muszę biegać co chwilę do toalety w strachu, że przeciekam, ten ból jest bardziej znośny i mniej dokuczliwy, bo nie mam na głowie tylu rzeczy i mogę skupić się tylko na nim.

Dla mnie kubeczek menstruacyjny to zupełny hit i bardzo się cieszę, że w końcu zdecydowałam się go kupić. Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że odmienił moje życie.

A czy Ty korzystałaś już z tego rodzaju produktu? Jak u Ciebie sprawdził się kubeczek menstruacyjny? Hit czy kit? A może dopiero planujesz zacząć? Daj znać!

Ślub, dziecko i co dalej?

Obecnie w swoim życiu jestem na etapie odpowiedzi na powtarzające się pytanie “kiedy ślub?”. Nie jest to w sumie tak irytujące i da się to znieść, o ile ma się chłopaka oczywiście. Więc dotąd zwykle grzecznie odpowiadałam, zgodnie z prawdą, że jeszcze nie wiem, albo że już niedługo. Ale odkąd ta data staje się coraz bardziej realna, zaczynam się zastanawiać, co będzie, kiedy “awansuje” i przyjdzie mi się zmierzyć z kolejnym pytaniem – “kiedy dziecko”?

Był ślub, to czas na dziecko!

Bo niby co można odpowiedzieć w takiej sytuacji? Najlepiej klasyczne “co cię to obchodzi”, ale wydaje mi się, że i to nie zakończyłoby tematu. Ani plotek, bo niektórzy nie są na tyle odważni, żeby pytać wprost. Często jestem świadkiem rozmów, podczas których ludzie komentują pary, będące już “tyyyyle po ślubie i dalej nic”. I tu pojawiają się dwie opcje – albo współczucie, bo pewnie nie mogą, albo ocenianie, że pewnie egoiści, że ważniejsza kariera, pieniądze, że niedojrzali…

I nikomu oczywiście nie przyjdzie do głowy, że można świadomie nie decydować się na dziecko i to wcale nie z powodu egoizmu. No bo po co brać ślub, jeśli nie chce się mieć dzieci? Ten argument zawsze mnie rozwala. Czy naprawdę ludzie biorą ślub tylko po to, żeby móc w końcu “legalnie” urodzić potomka? Czy to są jakieś kolejne etapy gry zwanej życiem, które trzeba jak najszybciej zaliczyć i odhaczyć? A potem już tylko szara codzienność, ale przynajmniej z dziećmi, bo – jak wiadomo – nic nie daje w życiu takiego szczęścia jak one. Otóż nie. Ludzie są różni i różne rzeczy dają im szczęście. 

Jak można nie chcieć mieć dzieci?!

Dlatego są osoby, które nie chcą mieć dzieci, bo ich po prostu nie lubią. Z jednej strony wygodnictwo, z drugiej – kto chciałby mieć rodziców, którzy nie lubią dzieci? Nie ma rodziców idealnych, ale zdarzają się czasem znacznie gorsi od przeciętnych. Gdyby tylko zdawali sobie z tego sprawę, świat byłby piękniejszy…

Są osoby, których nie stać na dzieci, albo chcą zapewnić im coś więcej niż 500+. Dobry start w życiu, edukację, możliwość rozwijania pasji, a nie tylko wegetację, a potem konieczność pracy przez całe życie tylko na to, żeby przeżyć. 

Są ludzie, którzy boją się patrzeć na ewentualne cierpienie swojego dziecka. Jeśli masz dwie nogi i dwie ręce, to wygrałeś na genetycznej loterii. Niestety choroby nie wybierają, a niektórzy nie wyobrażają sobie później proszenia obcych o pieniądze i zbierania milionów na leczenie swojego dziecka. To oczywiście skrajność, bo zawsze jest jakieś ryzyko, wypadkowi można też ulec w każdej chwili życia. Ale już decyzja o ciąży, kiedy samemu jest się obciążonym z chorobami, które mogą być dziedziczne, znacznie zwiększa prawdopodobieństwo zachorowania.

Czasami ciąża oznacza wykluczenie z pracy zawodowej na dłuższy czas. Niektóre kobiety mogą się obawiać utraty pracy albo trudności w powrocie do niej. Zawsze trochę wypada się z obiegu, wiadomo też jak pracodawcy patrzą na urlopy macierzyńskie i wychowawcze… Czasem facet zostaje jedyną osobą, która musi utrzymać rodzinę i szczerze mówiąc – współczuję takiej sytuacji, bo nie dość, że pracuje na kilka osób, to często jeszcze kosztem kontaktu z bliskimi. 

Są też tacy, którzy nie chcą mieć dzieci TERAZ, co nie znaczy, że nie nie chcą ich wcale. I ślub nie jest dla nich furtką do zachodzenia w ciążę. Właśnie dlatego ocenianie młodych małżeństw przez pryzmat tego, czy mają dzieci, czy nie, jest dla mnie totalnie niezrozumiałe. 

I w końcu – są osoby, które bardzo chcą mieć dzieci, ale nie mogą. Słuchanie w kółko tych samych pytań nie jest pomocne – wręcz przeciwnie. A usprawiedliwianie swojej wścibskości współczuciem i troską jest zwyczajnie nie w porządku. 

To tylko kilka powodów, a można je mnożyć. To są typowe wątpliwości, jakie spotykają każdą młodą osobę i trudno chyba winić nas za to, że rozważamy takie rzeczy. To raczej wyraz odpowiedzialności i dojrzałości, chociaż dla niektórych pewnie nadmierne roztrząsanie albo szukanie dziury w całym… Lepiej pewnie postawić wszystko na jedną kartę i jakoś to będzie!

No to kiedy dzidziuś?

W sumie odpowiadanie na takie pytania nie jest obowiązkowe. Można jakoś z nich wybrnąć albo odpowiedzieć grzecznie i zgodnie z prawdą, jeśli mamy ochotę. Nie musiałabym tu nic pisać i nie tłumaczyć siebie ani mnóstwa innych osób w zbliżonym wieku i sytuacji. Ale z drugiej strony ile można? Dlaczego ludzie nie zadają pytania – “to kiedy zmieniasz samochód”? Albo “kiedy kupujesz nowe mieszkanie”? Może dlatego, że nie każdy marzy o nowym samochodzie i nie planuje kupna domu. Skąd więc ten pomysł i przekonanie, że musi planować dziecko? I w dodatku – skąd pomysł, że musi się z tego zwierzać właśnie Tobie?

3 pomysły na to, jak praktycznie wykorzystać fusy z kawy

Jeśli używacie na co dzień ekspresu do kawy, na pewno zauważyliście, jak wiele fusów zostaje po kawie i jest wyrzucanych do kosza lub na kompost. Nie musi tak być, ponieważ pozornie bezużyteczne fusy mogą być ponownie użyte! Ja wypróbowałam już 3 sposoby na ich wykorzystanie. Jakie?

1. Nawóz do kwiatów z fusów do kawy

Fusy z kawy są źródłem cennych składników, takich jak azot, magnez, fosfor, czy potas. Skorzytać z nich mogą rośliny – zarówno domowe, jak i te w ogrodzie. Rośliny doniczkowe, przy których sprawdzi się taki rodzaj pielęgnacji to m.in. paprocie, skrzydłokwiat i kaktusy. Z roślin ogrodowych – wrzosy, hortensje, a nawet warzywa i owoce, jak pomidory i truskawki. 

Fusy z kawy możemy wykorzystać w celu nawozu do roślin na kilka sposobów. Pierwszy z nich polega na podlewaniu kwiatów fusami z wodą w proporcjach: szklanka na 10 litrów w ogrodzie lub łyżeczka na szklankę w domu. Najlepiej robić to 1 na tydzień. Drugi sposób to wsypanie fusów na wierzch ziemi w doniczce lub wokół rośliny w ogrodzie i lekkie wymieszanie z podłożem (to zapobiegnie pleśnieniu resztek kawy). Fusy spulchnią w ten sposób glebę i dostarczą roślinom cennych składników odżywczych. 

Photo by Element5 Digital on Pexels.com

2. Peeling kawowy domowej roboty

Używanie peelingów kawowych to świetny sposób na złuszczenie martwego naskórka i wygładzenie skóry. Sama bardzo lubię ten rodzaj peelingu, ponieważ jest skuteczny, miły w użyciu i pięknie pachnie! W odróżnieniu do popularnego peelingu solnego nie podrażnia i nie wywołuje pieczenia podczas kontaktu z niewielkimi rankami na skórze. Nie trzeba kupować kosmetyków w drogeriach, żeby zadbać o swoją skórę we właściwy sposób. Do tego także możemy wykorzystać fusy z kawy!

Fusy możemy wymieszać z dowolnym olejkiem do ciała, a nawet ze zwykłą oliwą z oliwek, którą mamy w kuchni! Ja jednak korzystam po prostu z “suchych” resztek po ziarnach kawy, które rozmasowuję na zwilżonej skórze. Idzie gładko i jest bardzo skuteczne w walce z wrastającymi włoskami po depilacji. Poza tym to ekologiczny, naturalny i zupełnie darmowy kosmetyk, który w dodatku pięknie i aromatycznie pachnie. 

3. Pochłaniacz przykrych zapachów DIY

Photo by Lukas on Pexels.com

Wysuszone fusy z kawy mogą stać się też skutecznym pochłaniaczem niemiłych zapachów w domu. Wystarczy wsypać je do pojemniczka albo materiałowego woreczka i postawić w miejscu, które chcemy odświeżyć. Taki pochłaniacz sprawdzi się w lodówce, szafce na buty, a nawet w samych butach, jeśli zostawimy go w środku na noc. 

Sposobów na wykorzystanie odpadków po kawie na pewno jest więcej. Ja dotychczas wypróbowałam te 3 i regularnie je stosuję w swoim domu. Jeśli znacie inne, dajcie koniecznie znać, chętnie je sprawdzę!