O tym, jak kubeczek menstruacyjny ratuje mnie podczas okresu

Jestem jedną z tych osób, dla których okres jest totalną, comiesięczną katastrofą. Przeżywam go już od wielu lat, a wciąż, za każdym razem kiedy nadchodzi, nie mogę się z tym pogodzić. Dla mnie to kilka dni, gdy jestem wyłączona z życia. Najchętniej spędziłabym je w łóżku, pod kołdrą i cierpiała w samotności, zazdroszcząc wszystkim, dla których nie jest to żadna przeszkoda w normalnym funkcjonowaniu. Kilka miesięcy temu nieocenioną pomocą stał się dla mnie kubeczek menstruacyjny. Jeśli przeżywasz co miesiąc to samo, co ja (a jestem przekonana, że takich dziewczyn jest mnóstwo), powinnaś go wypróbować.

Kubeczek menstruacyjny – co to w ogóle jest?

Kubeczek menstruacyjny to artykuł higieniczny, który zastępuje w czasie miesiączki podpaski i tampony. Jest zrobiony z elastycznego silikonu medycznego i ma kształt małego kieliszka, rozszerzanego ku górze. Wprowadzony do pochwy, zbiera krew i, w zależności od obfitości okresu, możesz nosić go nawet do 12 godzin.

Idealny kubeczek menstruacyjny dla początkujących

Przyznam szczerze, że już wielokrotnie przymierzałam się do zakupu tego gadżetu, ale miałam jeden główny dylemat – jaki rozmiar powinien mieć mój kubeczek menstruacyjny i jaki wybrać model. Pomogła mi farmaceutka w aptece, proponując mi na początek model Intimina Lily Cup One. Jest bardzo uniwersalny i według producenta sprawdzi się doskonale jako pierwszy kubeczek, nawet dla dziewic. 

(Mój kubeczek może się wydawać nieco inny, niż oryginalny, ponieważ odcięłam jego końcówkę, taką zawleczkę, dzięki czemu jest dla mnie wygodniejszy.)

W ofercie wielu marek są dostępne różne rozmiary i pojemności, a nawet kształty, które dopasowują się do konkretnej budowy ciała. Na przykład kubeczki dla kobiet z nisko lub wysoko osadzoną szyjką macicy, takich, które nie rodziły czy rodziły naturalnie lub przez cesarskie cięcie. W zależności od tych czynników wybierzesz model idealny dla siebie.

Jeśli chodzi o mój kubeczek menstruacyjny, cena tego modelu to ok. 100 zł. Znajdziesz jednak również tańsze, wszystko zależy od firmy, ale przeważnie ceny wahają się od ok. 50 do nawet 100 zł. Zdecydowanie odradzam akcesoria z AliExpress za kilka złotych, które nie mają żadnych atestów, nie wiadomo z czego są zrobione i przede wszystkim mogą być niebezpieczne dla zdrowia.

Dużą zaletą modelu, który wybrałam, jest małe etui na kubeczek menstruacyjny, które wygląda całkiem niepozornie i jeśli ktoś nie wie, co jest w środku, to z pewnością się tego nie domyśli. Kubeczek wygodnie się składa, co sprawia, że całość jest bardzo malutka. Możesz wrzucić go do kosmetyczki, torebki, czy plecaka, a nawet do kieszeni.

Jak używać kubeczka menstruacyjnego?

Aplikacja kubeczka menstruacyjnego

Przyznam, że pierwsza aplikacja kubeczka bardzo mnie stresowała, ale przebiegła zupełnie gładko – i dosłownie i w przenośni. Okazało się to prostsze, niż myślałam. Sposoby ułożenia kubeczka do aplikacji są różne, ja znam dwa i pokazuję je na zdjęciach. Ja wybrałam od razu 1., bo wydał mi się prostszy.

Częstym problemem na początku jest to, że kubeczek menstruacyjny przecieka. W takiej sytuacji upewnij się, że nie jest umiejscowiony zbyt płytko. Warto też pamiętać, że aplikacja kubeczka różni się od aplikacji tamponu – nie powinien on być umieszczany tak głęboko. Żeby dobrze się otworzył i „zassał”, możesz delikatnie go przekręcić lub przejechać wokół jego brzegów palcem. 

Może się też okazać, że szyjka macicy jest ułożona obok i krew, zamiast trafiać do kubeczka, wycieka obok. Najlepiej wtedy zaaplikować go ponownie, sprawdzając, w którym miejscu znajduje się szyjka. Kubeczek powinien być skierowany pod kątem, bezpośrednio pod nią. Tak naprawdę na początku trzeba się po prostu przyzwyczaić, wyczuć i nauczyć go aplikować, dlatego nie warto się zniechęcać, ale próbować dalej. Najlepiej dodatkowo użyć wkładki, co zawsze daje większe poczucie komfortu w razie możliwości przeciekania.

Innym powodem, dla którego kubeczek menstruacyjny nie chce się otworzyć lub przecieka, może być po prostu źle dobrany rozmiar. Dlatego tak ważne jest to, żeby odpowiednio przemyśleć dany model przed zakupem.

Jak wyjąć kubeczek menstruacyjny?

Żeby wyjąć kubeczek menstruacyjny, wystarczy, że chwycisz delikatnie dwoma palcami jego dno, tak żeby się odessał. Później wystarczy powoli go wyciągnąć i opróżnić, wylewając zawartość do toalety. Przed kolejną aplikacją przepłucz kubeczek wodą i wytrzyj go.

Co ile wymieniać kubeczek menstruacyjny?

Wymiana kubeczka powinna być uzależniona od tego, jak obfity jest Twój okres. Znaczenie ma także rozmiar, ponieważ kubeczek możesz mieć 18 ml, a może 32 ml. Po tym, jak już mniej więcej wyczujesz, kiedy się zapełnia, możesz zmieniać go co 4-12 godzin.

Jak czyścić kubeczek menstruacyjny?

W czasie okresu i używania kubeczka wystarczy, że przed każdą kolejną aplikacją umyjesz go zwykłą wodą. Dostępne są także specjalne spraye lub inne produkty dezynfekujące, które są przeznaczone specjalnie do tego. Pomiędzy miesiączkami warto wyparzyć kubeczek we wrzątku i trzymać go w specjalnym etui lub woreczku.

Kubeczek menstruacyjny – wady i zalety

kubeczek menstruacyjny intimina

Zalety kubeczka menstruacyjnego

Jest ekologiczny. Zastąpisz nim całkowicie tampony i podpaski. Polki w ciągu roku zużywają ponad dwa miliardy podpasek, które rozkładają się kilkadziesiąt raz i uwalniają w tym czasie wszystkie toksyczne substancje, używane podczas ich produkcji.

Oszczędzasz dzięki niemu wiele pieniędzy. Kupujesz jeden kubeczek i używasz go nawet przez 10 lat. Wydajesz pieniądze raz, a nie co miesiąc, tak jak przy tamponach albo podpaskach.

Jesteś zawsze zabezpieczona. Już nigdy nie będziesz musiała wysyłać swojego chłopaka po podpaski w awaryjnej sytuacji 😉

Nieoceniona wygoda! Możesz nosić kubeczek nawet przez 12 godzin i zupełnie o nim nie myśleć. Po odpowiedniej aplikacji nie będziesz go w ogóle czuła. 

Brak ograniczeń. Z kubeczkiem możesz uprawiać wszystkie sporty, iść na basen czy tańczyć do rana na imprezie. 

Kompaktowość. Kubeczek menstruacyjny jest mały, składa się wygodnie i mieści w niewielkim etui, które wszędzie ze sobą zabierzesz.

Higiena. Dzięki temu, że kubeczek gromadzi krew, a nie ją wchłania, podczas jego używania nie doświadczysz podrażniania i wysuszania śluzówki. Unikniesz także powstawania nieprzyjemnych zapachów.

Bezpieczeństwo. Ginekolodzy potwierdzają, że z medycznego punktu widzenia nie ma powodów, aby uznawać kubeczek menstruacyjny za niebezpieczny dla zdrowia. Jest zrobiony z silikonu medycznego, nie zawiera więc lateksu ani szkodliwych substancji chemicznych i jest hipoalergiczny. Ryzyko wystąpienia tzw. zespołu TSS, czyli wstrząsu toksycznego, jest bardzo małe, tak samo zresztą jak przy używaniu tamponów.

Czy kubeczek menstruacyjny ma wady?

Szczerze mówiąc, dostrzegam tylko jedną problematyczną kwestię, dotyczącą korzystania z kubeczka menstruacyjnego. Opróżnia się go z łatwością, ale przed kolejną aplikacją trzeba go opłukać. To jest trudne, jeśli nie ma w kabinie umywalki, czyli niestety w wielu toaletach w miejscach publicznych. Można użyć do tego również wody mineralnej w małej butelce, ale wtedy trzeba nosić ją ze sobą. W awaryjnej sytuacji wystarczy też przetarcie papierem toaletowym lub chusteczką higieniczną.

Mimo wszystko nie jest to duży problem, bo ze względu na to, że nie ma konieczności zmiany kubeczka nawet przez 12 godzin, można zaplanować dzień tak, żeby nie robić tego poza domem.

Kubeczek menstruacyjny – czy warto?

Na początku przyznałam, że znoszę miesiączki niezbyt dobrze. Jak zatem pomógł mi kubeczek menstruacyjny i co jest w nim takiego wyjątkowego? Przede wszystkim dał wygodę pod tym względem, że nie muszę się martwić o to, że cokolwiek ze mnie cieknie. Wszystkie dziewczyny mnie na pewno zrozumieją, że nie jest to przyjemne uczucie, szczególnie jeśli używa się podpasek. Nie lubię za bardzo tamponów, bo czuję dziwny wstręt do tego, że pochłaniają krew, ale ona wciąż ma styczność z moim ciałem. Kubeczek jest pod tym względem idealny, bo gromadzi ją wewnątrz. 

Mogę zatem robić wszystko, co chcę i nie martwić się o swoją wygodę podczas okresu. Dzięki temu, że kubeczek można opróżniać nawet co 12 godzin, to gdyby nie ból, mogłabym całkiem zapomnieć, że go mam. Teraz to tylko jedna niedogodność i da się ją przeżyć, dla mnie problemem było zawsze to, że nie dość, że cierpię, to jeszcze muszę cały czas uważać i być w gotowości. Mając poczucie całkowitego bezpieczeństwa i komfortu oraz pewności, że nie muszę biegać co chwilę do toalety w strachu, że przeciekam, ten ból jest bardziej znośny i mniej dokuczliwy, bo nie mam na głowie tylu rzeczy i mogę skupić się tylko na nim.

Dla mnie kubeczek menstruacyjny to zupełny hit i bardzo się cieszę, że w końcu zdecydowałam się go kupić. Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że odmienił moje życie.

A czy Ty korzystałaś już z tego rodzaju produktu? Jak u Ciebie sprawdził się kubeczek menstruacyjny? Hit czy kit? A może dopiero planujesz zacząć? Daj znać!

Jak dbać o (duży) biust? Moich 5 sposobów + jeden bonusowy

Niektóre z nas lubią go pokazywać, inne wolą chować. Niezależnie od tego, czy chwalimy się nimi przed światem, czy nie – zadbany i ładny biust jest zawsze dodatkowym punktem do pewności siebie. Warto wyrobić w sobie kilka nawyków, które pozwolą w łatwy sposób i małym nakładem pracy i pieniędzy o niego zadbać. Niezależnie od rozmiarów. Jestem pewna, że moje sposoby, sprawdzone na większych piersiach, będą przydatne także dla posiadaczek niewielkiego biustu. 

1. Dobrze dobrany biustonosz

Podstawa, o której tak dużo i wszędzie się mówi, a której wciąż nie bierze sobie do serca wiele z nas. Źle dobrany biustonosz nie tylko nie utrzyma piersi – co może powodować ból pleców i wady postawy – ale też zniekształci je i odbierze im całe piękno. 

Niepożądany jest zarówno za mały, jak i za duży biustonosz. I nie chodzi w nim tylko o dobry rozmiar miseczek. Równie istotne są obwód pod biustem i odpowiednio wyregulowane ramiączka. To one utrzymują cały biust. Biustonosz powinien więc przylegać do ciała i nie podnosić się na plecach (chodzi o często spotykane wygięcie w miejscu zapinania, które unosi się w kierunku karku), a także mieć tak napięte ramiączka, żeby unosić piersi i nie zsuwać się z ramion. Warto zwrócić na te kwestie uwagę, wybierają zarówno biustonosz na duży biust, jak i na mały.

2. Samobadanie piersi

Kolejnym krokiem do pięknych i zdrowych piersi jest ich regularne badanie. Pomaga wykryć zmiany, które na początkowym etapie można szybko i łatwo wyleczyć. Pierwszą kwestią jest obserwacja, która pozwoli nam na zauważenie jakichkolwiek zmian w kształcie lub w wyglądzie skóry. Drugi krok to samobadanie.

Najlepiej badać się około tydzień po miesiączce. Najwygodniej jest robić to pod prysznicem, zakładając jedną rękę za głowę, a drugą, przy pomocy trzech palców, wykonywać delikatne koliste ruchy na przeciwległej piersi. Zaniepokoić powinny nas wszelkiego rodzaju zmiany – guzy w piersiach, zgrubienia – a także ból w okolicach piersi i pach. Badanie właśnie w tym momencie cyklu pozwoli uniknąć zbędnego stresu – ból i obrzmienie mogą wynikać po prostu ze zbliżającego się okresu lub mu towarzyszyć. Każda zmiana powinna być skonsultowana z lekarzem, który prawdopodobnie zleci badanie USG i ewentualną biopsję. 

3. Spanie w wygodnym topie

To punkt, który szczególnie sprawdzi się u kobiet z większymi piersiami. Sama od jakiegoś czasu śpię w miękkim staniku sportowym, który pomaga utrzymać je w nocy “w ryzach” 😉 Dzięki temu skóra nie rozciąga się i nie powstają rozstępy. 

Biustonosz do spania powinien być pozbawiony jakichkolwiek sztywnych elementów, w tym fiszbin. Najlepiej sprawdzają się właśnie staniki sportowe, które są miękkie, wygodne, a przy tym zabudowane, więc dobrze trzymają biust. Tu także ważne jest dobranie odpowiedniego rozmiaru, a później przyzwyczajenie się do spania w staniku, co dla niektórych może być na początku trochę trudne. Ja po prostu zastąpiłam koszulkę do spania topem i taka opcja sprawdza się idealnie.

4. Odżywianie skóry biustu

Skóra na piersiach – szczególnie dużych – lubi stawać się z czasem cienka i wiotka. Żeby temu zapobiegać, warto wmasowywać w nie bogate w składniki odżywcze produkty. Nie liczyłabym na to, że jakikolwiek specyfik powiększy albo podniesie biust. Ale można zadbać o to, aby z czasem nie obwisł 😉

Na piersiach sprawdzają się świetnie wszelkiego rodzaju olejki. Są odżywcze i głęboko nawilżają skórę, a to jest najważniejsze, jeśli chcemy zadbać o ujędrnianie biustu i pozostawienie skóry napiętej i zdrowej. Ja zauważyłam znaczną poprawę w jakości mojej skóry, odkąd używam do niej olejku do masażu z Monduniq Oléo+In z olejem arganowym. Pięknie pachnie, idealnie się rozprowadza i dobrze nawilża i napina skórę. 

5. Dermaroller 

Raz w miesiącu wykonuje na skórze piersi i dekoltu masaż dermarollerem. To urządzenie z  maleńkimi igiełkami, które tworzą na skórze mikrouszkodzenia, pobudzając ją do aktywnej odbudowy. Dzięki temu spłycają się zmarszczki i blizny – na przykład świeże rozstępy. Ja kupiłam swój dermaroller w internetowej hurtowni kosmetycznej, wybierając opcję do ciała, ale do skóry cienkiej i delikatnej. 

Podczas zabiegu używam olejku, którego składniki mogą jeszcze głębiej wniknąć w skórę. Z dermarollerem nie można jednak przesadzić! Wystarczy, że w jednym miejscu przejedziemy kilka razy w różnych kierunkach i przejdziemy do następnego fragmentu skóry. Później może być nieco podrażniona i piekąca, ale ja moim rollerem nie zrobiłam sobie nigdy krzywdy i nie polała się nawet kropla krwi. Zauważyłam za to dużą poprawę jakości skóry i znaczne spłycenie rozstępów, które zaczęły mi się niedawno robić na piersiach. 

BONUS!

6. Aktywność fizyczna

Nazwałam ten punkt bonusowym, ponieważ jako totalny anty-sportowiec nie mogę niestety osobiście potwierdzić działania tej metody 😉 Wiem jednak z opinii wielu osób, że ćwiczenia to najlepszy sposób na ujędrnienie piersi. Najważniejsza jest tu oczywiście regularność i zwrócenie uwagi na to, żeby piersi podczas ćwiczeń były dobrze zabezpieczone sportowym stanikiem. W sieci można znaleźć nawet specjalne ćwiczenia na biust, więc jeśli chcecie wypróbować ten sposób, to odsyłam do wujka Google. I powiedzcie koniecznie, czy działa. Może w końcu się przekonam 😉

Zachęcam do skorzystania z moich 5 sposobów i wprowadzenia ich do swojego życia na co dzień. Jestem przekonana, że szybko zobaczycie poprawę, a kolejne punkty od razu wejdą Wam w nawyk. Zatem – pierś do przodu i ruszamy na podbój świata!

Moja pielęgnacja twarzy w wieku 25 lat

Nigdy nie miałam idealnej skóry na twarzy. Od wczesnej nastoletniości zmagałam się z tłustą i problematyczną cerą. Zazwyczaj ukrywałam ją pod warstwą podkładu, nie pomagało też ani trochę moje ogromne zamiłowanie do wyciskania pryszczy (z tym walczę do dziś). Raz w życiu miałam robiony peeling kwasowy, kilka razy oczyszczanie manualne twarzy. Poza tym nie podejmowałam raczej większych kroków w kierunku pozbycia się trądziku. Uznałam, że taka już jest moja uroda. 

Dopiero dzisiaj – w wieku 25 lat – mogę powiedzieć, że moja skóra w końcu się uspokoiła. Ciągle mam skłonności do zanieczyszczeń, ale mam znacznie mniej typowych bolących stanów zapalnych, które tak rzucają się w oczy (te wielkie wulkany, które pojawiają się znikąd przed najważniejszymi wydarzeniami). Niedoskonałości pojawiają się teraz zazwyczaj raz w miesiącu, ale szybko znikają. Myślę, że największą rolę w poprawie mojej cery odegrała świadoma pielęgnacja twarzy i jej konsekwentne prowadzenie. 

Pielęgnacja twarzy krok po kroku

Moja pielęgnacja skóry twarzy składa się z dwóch podstawowych kroków, których NIGDY nie pomijam. To oczyszczanie i nakładanie kremu. Zdarza mi się zapominać albo nie mieć czasu na nałożenie maseczki albo zrobienie peelingu, ale nigdy nie zapominam o umyciu twarzy i nałożeniu kremu. Mam tak od zawsze i nawet kiedy wracam późno z imprezy, nie wyobrażam sobie położyć się spać w makijażu. To jest według mnie podstawowa zasada odpowiedniej pielęgnacji twarzy – dokładne oczyszczanie z makijażu, sebum i zewnętrznych zanieczyszczeń. 

Oczyszczanie twarzy 

Codziennie rano myję twarz żelem do mycia La Roche-Posay Effaclar Gel. Używam go z przerwami od liceum i dla mnie to najlepszy żel do mycia twarzy z wszystkich, jakich używałam. Mocno oczyszcza i pozostawia skórę napiętą, a ja bardzo lubię czuć taki efekt – że moja skóra jest idealnie gładka i czysta. 

Wieczorem – jeśli miałam tego dnia makijaż – stosuję dwuetapowe oczyszczanie. Najpierw zmywam warstwę makijażu wacikiem nasączonym płynem micelarnym, a później domywam twarz żelem. Nie mam ulubionego płynu micelarnego, używam zazwyczaj tego, który akurat wpadnie mi w ręce. Nie zauważyłam, żeby miał jakiś większy wpływ na moją skórę, skoro i tak od razu go zmywam. 

Najlepszy krem do twarzy skłonnej do zanieczyszczeń

Po oczyszczaniu przychodzi czas na krem. Tu też stawiam na znany mi i wypróbowany kosmetyk do twarzy. Krem Effaclar Duo La-Roche Posay to idealny wybór dla osób, które zmagają się z niedoskonałościami i szukają kremu, który będą mogli stosować codziennie. Ten produkt przede wszystkim nie zapycha, jest lekki i nietłusty. 

Ponieważ Effaclar Duo może wysuszać, staram się obserwować swoją skórę i dostarczać jej też dużej dawki nawodnienia i nawilżenia. W czasie, kiedy jest kapryśna używam kremu na niedoskonałości rano i wieczorem. Kiedy się uspokaja, wieczorem stawiam na krem Effaclar H – silnie nawilżający, polecany do skóry trądzikowej w czasie wysuszających kuracji. Dzięki niemu mam pewność, że moja skóra nie jest przesuszona, ale też zapchana. 

Regularne złuszczanie skóry

Złuszczanie martwego naskórka pozwala wygładzić skórę i pobudzić ją do odbudowy. Na mocniejsze złuszczanie zazwyczaj stawiam jesienią i zimą, kiedy słońce nie jest tak mocne i nie ma strachu przed powstawaniem trwałych przebarwień. Stosuję wtedy raz dziennie tonik kwasowy L’ACIDE TONIQUE PRE 6% z Monduniq. Latem stawiam na peelingi enzymatyczne albo moją ulubioną pastę przeciw zaskórnikom do głębokiego oczyszczania twarzy Ziaja z liśćmi manuka.

Używałam też serum kwasowego Pore Solutions BIO PEELING z kwasem fitowym i serum  z wit. C – Pharmaceris (koncentrat z witaminą C 1200mg wzmacniająco – wygładzający). Obecnie nie mam ich w swojej codziennej pielęgnacji, ale czasami do nich wracam. Zazwyczaj wtedy, kiedy potrzebuję zwężenia porów i wygładzenia skóry. Trzeba pamiętać, że podczas takich kuracji zawsze należy stosować ochronę przeciwsłoneczną, niezależnie od pory roku!

Ochrona przeciwsłoneczna – bardzo ważna w przypadku każdego rodzaju cery!

Ochrona przed działaniem promieniowania słonecznego jest bardzo ważną kwestią, jeśli chodzi o to, jak dbać o skórę twarzy. Wiem, że dużo osób ją bagatelizuje, bo skutków działania słońca często nie widać na pierwszy rzut oka. Niestety po latach pojawiają się przebarwienia, zmarszczki, grozi nam nawet rak skóry. Dlatego ja, szczególnie latem, zawsze stosuje dodatkową ochronę w postaci kremu z filtrem. 

Najlepszy dla mnie jest lekki krem La Roche-Posay Anthelios SPF50+. Zapewnia najwyższą ochronę i nie jest tłusty i zapychający (co niestety często się zdarza w przypadku filtrów do twarzy). Przyznam, że zimą wystarcza mi zazwyczaj filtr w podkładzie, czyli SPF15, ale latem osobny produkt to must have. 

Jeśli mowa o lecie i upałach, ostatnio testuję też mgiełkę MIYA z wodą różaną, która odświeża i utrzymuje odpowiednie nawilżenie skóry. Na razie zbyt krótko ją testowałam, żeby móc ją polecić, ale dotychczas sprawdza się dobrze. 

Moje ulubione maseczki do twarzy

Raz w tygodniu staram się robić sobie mini SPA i nakładać na twarz maseczkę. Dobieram ją w zależności od aktualnego stanu mojej skóry, ale moje ulubione są maseczki oczyszczające. Z nich polecam szczególnie maseczkę z aktywnym węglem z Beauty Formulas. Równie dobrze sprawdzają mi się maseczki Babcii Agafii, a szczególnie oczyszczająca z dziegciem.

Zmywanie maseczek jest jednak czasem problematyczne i kiedy nie chce mi się tego robić, używam masek w płachcie. Odkryłam świetne w Biedronce – Detoksykująca Świnka Balbinka, Oczyszczający Lisek Chytrusek z Be beauty, czy widoczny na zdjęciu Magiczny Jednorożec NIUQI young – są naprawdę niezłe! Z maseczek jednorazowych mogę też polecić serię AA BUBBLE MASK, szczególnie bąbelkową aloes + zielona herbata

Pielęgnacja twarzy po 20. roku życia

Ta lista, to wszystkie kosmetyki, jakich używam do twarzy obecnie. Może się to wydawać dużo, choć osobiście – czytając o koreańskiej pielęgnacji – byłam zaskoczona, jak niewielu kosmetyków potrzebuję, żeby zadbać o swoją cerę. Te wszystkie olejki, esencje… to nie dla mnie. Da się też zauważyć znaczną przewagę dermokosmetyków z firmy La Roche-Posay. To dlatego, że są u mnie naprawdę skuteczne, a poza tym to coś więcej niż kosmetyki – mają działanie dermatologiczne. 

Ja po 20. roku życia postawiłam na lepszą jakość kosmetyków, mniej testowania produktów na własnej skórze (dosłownie i w przenośni) i regularność. Jak na razie to się sprawdza, choć nie wykluczam wprowadzenia niedługo do swojej pielęgnacji kosmetyków przeciwzmarszczkowych. Wciąż też nie mogę się przekonać do kremu pod oczy… Starość nie radość 😀 Dajcie znać, jak Wy dbacie o swoją skórę i czy przestrzegacie tych wszystkich zasad, czy działacie raczej intuicyjnie, tak jak ja.